Latem 2018 roku wybrałam się do Muzeum Narodowego w Warszawie w celu odwiedzenia Galerii Wzornictwa Polskiego. Galerię otwarto już w roku 2017
i powinnam zrobić to "na świeżo", ale jako że przecież mieszkam w Warszawie pomyślałam, że stała wystawa to nie zając i nie ucieknie. Faktycznie nie uciekła ale moje wyobrażenia o niej rosły , zwłaszcza po przeczytaniu na stronie muzealnej takiej informacji (przytaczam fragment) :
Na zakończenie 2017 roku MNW przygotowało wyjątkową atrakcję dla
zwiedzających. 15 grudnia polski design zyskał stałe miejsce w Galerii
Wzornictwa Polskiego, prezentującej najważniejsze zjawiska w polskim
wzornictwie od początku XX wieku po czasy współczesne.
Nowa galeria stała w MNW pokazuje, jak o projektowaniu myślano w różnych
epokach i środowiskach twórczych – od kręgu zakopiańskiego, Warsztatów
Krakowskich, Spółdzielni Artystów „Ład” i modernistów z grupy „Praesens”,
poprzez powojenny czas odbudowy, socrealizm, odwilż i poodwilżową nowoczesność
– najbardziej dynamiczne lata polskiego wzornictwa – na przykładach najlepszego
współczesnego designu kończąc.
Osobne miejsce znajdują w niej zagadnienia związane z projektowaniem przemysłowym, projektowaniem dla dzieci oraz etnoprojektowaniem.
Osobne miejsce znajdują w niej zagadnienia związane z projektowaniem przemysłowym, projektowaniem dla dzieci oraz etnoprojektowaniem.
Wbiegam do Muzeum - interesują mnie zwłaszcza te "zagadnienia związane
z projektowaniem dla dzieci". Zobaczę zabawki ! Lalki !
Wbiegam do Galerii . Ludzi mało . Galeria też jakaś taka nie za duża.... Na pewno jest jeszcze następne pomieszczenie :) . Biorę aparat w garść , podchodzę do gablotki .
Eksponaty są , numerki są - a gdzie brakujący element w postaci opisu ? Oglądam wnikliwie przestrzeń podgablotkową - opisów brak.
Zaczynam nerwowo dreptać . Starsza pani przechodząca obok trzyma pod pachą podłużną książkę - może to katalog ? Wracam do wejścia - faktycznie katalogi można pobrać przy wejściu, Gdybym przemieszczała się w normalnym tempie , to bym je zauważyła . Pobieram , wracam na salę .
Staję przed gablotką . Trzymam w jednej ręce aparat, w drugiej nieporęczny katalog
o wydłużonym kształcie. Zdecydowanie nie zmieści się do torebki średniej wielkości
i chyba o to chodzi. Trzecią ręką wyjmuję z torby okulary do czytania, bo w tych "normalnych" które mam na nosie niczego nie dam rady przeczytać. Czwartej już nie mam :( . Nie utrzymam otwartego katalogu w jednej ręce jednocześnie odwracając w nim strony. Aparat położyć na ziemi czy schować do torby ? Kucam . Jednak na ziemi położę katalog .Otwieram . Odległość od moich oczu do katalogu jest za duża :( . Nie mogę niczego przeczytać - zwłaszcza, że kartki katalogu zabezpieczone przed zniszczeniem czymś w rodzaju folii odbijają światło górnych lamp pod sufitem. Kładę aparat na podłodze . Szukam "normalnych" okularów . Po co chowałam je do torby ? Trzeba było przytrzymać je w zębach :/ Nakładam . Gdyby nie odbite światło niewątpliwie coś bym zobaczyła . Poddaję się . Zdejmuję okulary . Zbliżam katalog do nosa . Widzę ! :) , Na podłodze leżą : dwie pary okularów , aparat fotograficzny i torba.
Wstaję , żeby zobaczyć numerek w gablotce . Zbliżam nos do szyby gablotki . Widzę numerek położony najbliżej mojego nosa, następnych nie .
Zaraz ktoś zwróci mi uwagę , że eksponaty ogląda się a nie wącha . Trudno .
- Baba z koszem i wół skarbonka - autor Antoni Rzęsa
- Cyklista - Władysław Hasior
Dobrze - dwa eksponaty rozpoznane . Podnoszę aparat , robię zdjęcie .
Robię zdjęcie pozostałej części gablotki. Kucam . Sprawdzam kto jest autorem drewnianej karuzeli. Stanisław Kulon.
Pakuję do torby parę okularów do czytania, biorę aparat do ręki , katalog pod pachę . Przesuwam się do następnej gablotki.
W gablotce Czerwony Kapturek , wilk i kawałek lasu w postaci liściodrzewa i grzybów. W narożniku przysiadło pomarańczowe kocisko. Tylko jeden numer !!!
W gablotce jest tyle miejsca, że zmieściłby się opis na pionowo postawionym kartoniku - myślę z rozdrażnieniem .
Kładę torbę na podłodze , chowam do niej aparat przed tym wydobywając odpowiednie okulary. Mam !
Kotek Mamrotek , Czerwony Kapturek z wilkiem w lesie - projekt 2007 rok, Natalia Luniak , producent KALIMBA
Kładę na podłodze katalog, wyjmuję z torby aparat, robię zdjęcie . NIE !!! Dosyć tej gimnastyki . Przefotografuję katalog ! Jakie to proste !
Podnoszę z podłogi katalog , trzymam w jednej ręce a w drugiej aparat . Robię zdjęcia.
Odblask ! Nie wzięłam tego pod uwagę !!:( . Położę katalog na ziemi. Jak będę na czworaka i położę go pod sobą , to zasłonię ciałem górne światło.
NIEEE ! Na samą myśl o klęczeniu na twardej podłodze bolą mnie kolana . Poza tym przekroczyłam chyba granicę widz-eksponat - zaczynają mi się przyglądać zwiedzający . Nie będę robiła muzealnego preformansu :(.
Pójdę na żywioł ! Porobię zdjęcia a potem jakoś zdobędę dane z katalogu . Odnoszę katalog - nie będę biegała z deską pod pachą . Z ciekawością rozglądam się po sali - na kilkanaście osób oglądających ekspozycję tylko dwie mają katalogi ale są bez aparatów fotograficznych .
Od tego momentu oglądam wystawę w pozycji normalnej , nie pełzając po podłodze :).
Brakujące dane uzupełniłam pobierając katalog w formie elektronicznej ze strony Muzeum .
LALKI ANNY NARZYMSKIEJ - PRAUSS
na zdjęciu wg katalogu : Dziewczynka w niebieskim kapturku , Chłopiec w fezie, Lalka w czerwonej sukience 1946-1949 ( papier mache , płótno, skóra, dzianina, filc, włóczka)
Anna Narzymska-Prauss urodziła się w 1913 roku w Kijowie, gdzie jej ojciec prowadził dom handlowy. Po wybuchu Rewolucji Październikowej przeniosła się wraz z rodziną do Warszawy . gdzie studiowała na Akademii Sztuk Pięknych.
Jej charakterystyczne laleczki prezentowano na licznych wystawach w kraju i zagranicą jeszcze przed wybuchem II wojny światowej . Po wojnie przeniosła się do Kielc , gdzie nadal projektowała lalki i szmaciane zwierzątka . Mam wrażenie, że większość jej zrealizowanych projektów trafiała na eksport , głównie do Wielkiej Brytanii . Pomimo wielkiego poważania jakim cieszyła się w rodzimej branży zabawkarskiej w Kielcach ... znana była głównie jako "żona swojego męża" , czyli malarza Ryszarda Praussa . Zmarła w 1997 roku .
wg katalogu : Słoń , Anna Narzymska 1946-49 (filc, trociny) , Osiołek Janina Chudzikiewicz 1946-1948 (plusz, trociny)
wg katalogu : Zabawki Kotem Mamrotek oraz z serii "Czerwony Kapturek z wilkiem w lesie" 2010 proj. Natalia Luniak , prod. KALIMBA (dzianina poliestrowa, sztuczne włókno)
wg katalogu : Jamnik 1945-46, proj.Jan Kurzątkowski (drewno, drut, farby wodne) Żaba 1987 , proj.i prod. Małgorzata i Wojciech Małolepszy , Kazimierz Piotrowski
( drewno brzozowe barwione i lakierowane)
wg katalogu: Samochody Bajo - 2008 , proj. Barbara i Wojciech Bajorowie , prod. BAJO
( drewno, lakier)
wg. katalogu : Zabawki na choinkę 1947-49, Jan Kurzątkowski (papier, farby, klej)
... a to ciekawostka - układanka z klocków wg projektu charyzmatycznej Zofii Stryjeńskiej z 1918 roku . Producent BAJO 2017 . Rysunki przedstawiają polskie zwyczaje ludowe .
wg. katalogu: zabawka do własnoręcznego składania Papierowe Miasto 2010, proj. Robert Czajka, producent RINGO (tektura, druk)
?? :(
.... i to prawie wszystkie prezentowane zabawki .
Były oczywiście i inne przedmioty , które jeszcze pokażę , ale .... ogólnie czuję zdecydowany niedosyt . Ubogo :( .
Może wynika to z braku miejsca na większą ekspozycję ?? Po muzealnym preformansie mój aparat dostał rozstroju nerwowego - pewnie przez to leżakowanie na podłodze . Przestał działać zoom. Muszę wrócić na wystawę, żeby uzupełnić zdjęcia do następnej prezentacji - może aparat w mojej komórce ma mocniejsze nerwy :)
zawody muzealne towarzyszą nam nieraz,
OdpowiedzUsuńto prawda - podobnie miałam, gdy się
napaliłam na obiecywaną pogawędkę dot.
m.in. symboliki ptactwa w sztuce - a
dostałam... szkoda słów... :(((
najbardziej zainteresowały mnie te klocki
z ludowymi strojami - chętnie kupiłabym
coś takiego - że też MN nie wpadło do
głowy, by zrobić "re" lub całkiem bliskie
inspiracje do kupienia w sklepiku...
... a dostałaś wypchanego bażanta :):) . Najbezpieczniej jest iść na wystawę czy prelekcję bez oczekiwań :):)
Usuńno właśnie nie było wypchanych eksponatów -
Usuńna pytanie Pana Bratka "czy są jakieś pytania"
Jędrek wypalił "a dlaczego nie ma wypchanych
ptaków" - okazało się, że poruszyliśmy ważny
temat, bolesny temat polskiego muzealnictwa ;P
Przyznam, że też czuję się zawiedziona. No ale co chcesz, jakie czasy takie muzealne wystawy.
OdpowiedzUsuńPrawda ? Tyle się w tamtych czasach działo a tak żałośnie mało pokazano :/
UsuńWprawdzie wszystko nieporęczne, ale opisałaś to w taki sposób, że trochę się uśmiałam... dziwnie to pomyślane, przyznaję.
OdpowiedzUsuńEksponaty ciekawe, szkoda że ciężko o nich czegokolwiek się dowiedzieć... no cóż :)))
Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie ♥
:):) To jest dla mnie nauka na przyszłość - będę sprawdzać na muzealnych stronach czy zamieszczono opisy eksponatów :):)
UsuńSerdeczności Oleńko :)
Opis przyćmiewa wszystko, gimnastyka w muzeum przyciągnęła więcej uwagi niż eksponaty :)
OdpowiedzUsuńtak! tak! po stokroć opis przyćmiewa wszystko!
UsuńBardzo Wam dziękuję :):) Teraz wspominam to z rozbawieniem ale w trakcie robienia zdjęć byłam delikatnie mówiąc rozdrażniona :)
Usuńmatko! cała rodzina moja omal się nie posikała ze śmiechu! kobieto! jesteś mistrzem suspensu i wartkiej narracji, z idealnie wysmakowaną nutą humoru! co tam eksponaty! opis przeżyć wewnętrznych i działań zewnętrznych na 6!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuuuję !!! Taka opinia z ust polonistki to wielka rzecz !!! :):)
UsuńPotwierdzam powyższe komentarze - wystawa wystawą, ale historia z odwiedzin jest po prostu genialna! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :):) Do następnej wizyty w muzeum muszę się lepiej przygotować :):):)
UsuńZgadzam się z powyższymi...opis przeżyć i wyczynów gimnastycznych doprowadził mnie do łez...
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że mam jeszcze dobrą kondycję fizyczną :):):) dziękuję :)
Usuńrzeczywiście niezbyt satysfakcjonująca wystawa
OdpowiedzUsuńZdecydowanie, a tyle sobie na jej temat wyobrażałam....... :(
UsuńByłam i widziałam tą wystawę. Owszem dość ograniczone pomieszczenie, ale bardzo ciekawie zorganizowane moim zdaniem. Na środku stoją meble, z gablot można wysuwać szuflady w których są wyeksponowane wzory czy tkaniny. Generalnie wystawa obejmuje bardzo szeroki zakres tematyczny, jest o wzornictwie i wyrobach różnego rodzaju produkowanych w Polsce na przestrzeni lat. Dlatego też z każdego tematu pokazali ledwie zalążek, ale były to ciekawe i różnorodne przykłady. Być może z czasem wystawa zacznie się rozrastać, byłoby wspaniale, bo każdy z poruszanych tematów zasługuje na więcej uwagi i zebranie większej ilości eksponatów.
OdpowiedzUsuńTak-sposób pokazania tkanin jest ciekawy,zdecydowanie wystawę należy traktować jako zalążek co trochę - w moim mniemaniu -kłóci się z pompatycznym opisem na stronie muzeum. Ubierałam się w ciuszki od Barbary Hoff,pamiętam dobrze ówczesne wzornictwo. Szukanie wszystkiego w katalogu było dla mnie naprawdę irytujące.:)
Usuń