Dzisiaj mam zaszczyt zaprezentować Christie Jewel Girl , pannę o miłym w dotyku , miękkim brzuszku .
Ma wytarty makijaż ust i nadgryzioną dłoń .
Makijaż poprawię - albo zmyję do końca , albo pomaluję , a dłoń... cóż , niektóre dzieci powinny chodzić
w kagańcach... :/
Tak Christie wyglądała w latach swojej świetności - zdjęcie z internetowej aukcji ...
Chociaż gdy teraz patrzę na to zdjęcie, to myślę, że źle rozpoznałam lalkę - ma inny kolor włosów
i jest bardziej giętka ...
Lalka ma przemiły w dotyku , miękki brzuszek . Jak widać na zdjęciu nie oprze mu się żaden paproch :) .
.... można go zmarszczyć przy odpowiednim ustawieniu ...
Nie zauważyłam żeby miękkość brzuszka w spektakularny sposób przyczyniała się do ruchomości
laleczki ale bardzo miło się ją miętosi :)
W czasie gdy jedni robią sobie zdjęcia wśród astrów zwanych marcinkami , inni pracują w pocie skrzydeł nawet w niedzielę, chcąc wykorzystać słoneczne dni.
Bardzo lubię te kwiaty :) .
Lubię kwiaty o spontanicznym podejściu do rzeczywistości , dać im wolną rękę ( korzeń? ) ,
a zagłuszą wszystkie chwasty , czyli rośliny mające nieszczęście wyrosnąć w nieodpowiednim miejscu .
Pchełka tak bardzo była zajęta uczestniczeniem w fotograficznej sesji , że trochę się pogubiła ....
... trzeba sprawdzić , jak to jest z tą poduszeczką .....
... tutaj jej nie ma ...
.... tutaj też nie ... Im bardziej jej szukają, tym bardziej jej nie ma . Zdjęcie przesłane z komputera
zmieniło po drodze kolor , być może to samo zjawisko posłało poduszeczkę Pchełki w niebyt ..
.... co najmniej od dwóch miesięcy przymierzam się do zrobienia porządku w blogowych etykietach...
I co ? .... i nic .... :/ ....