Ta uśmiechnięta pani to Hildegarda . Przyleciała do Dziwaczkowa z Wrocławia .
Nie jest urodziwa , ale czy to jej wina ?
Przyleciała do nas nie po to, żeby poszaleć na Halloween . Zamierza namówić mnie na uszycie
ciuszka, który zastąpiłby wypłowiałą i przaśną szatkę .
Halloween ......
Niektórzy lubią wtedy straszyć :
Inni lubią być straszeni :
Jeszcze inni chcą się bawić :
Są również tacy , którzy chcą mieć spokój :
.. a mamy przecież swoje własne, rodzime Dziady - zwyczaj kultywowany przez Słowian
i Bałtów .
Wierzono , że przesilenie jesienne to
czas, gdy dusze zmarłych powracają do swoich domostw.
Dlatego też w tym okresie, przypadającym na przełom października
i listopada obchodzono zwyczaj zwany Dziadami. Zaduszkowa noc z 31 X na 1 XI ,była przygotowaniem do Święta Zmarłych .
Nie wolno było tego dnia wylewać pomyj , istniało bowiem niebezpieczeństwo oblania błąkającej się duszy .Nie wolno było również palić w piecu , ponieważ niektóre dusze mogły chcieć dostać się tą drogą do domu . Aby nie skrzywdzić ich ani nie urazić zakazane było kręcenie masła , maglowanie, tkanie i przędzenie , deptanie kapusty , spluwanie i cięcie sieczki. Nie wolno było uderzać pięścią
w stół , żeby ich nie wystraszyć podczas biesiady .
Z duszami przodków ucztowano na ich grobach a także w domostwach . Zapewniano sobie
w ten sposób ich przychylność i opiekę . Nasi przodkowie nie rozpaczali po zmarłych a szukali
z nimi kontaktu . Na rozstajach dróg palono ogniska , by wskazać wędrującym duszom drogę
do domu . Przy takim ognisku dusza mogła się również ogrzać .
Ogniska palono również na cmentarzach - pozostałością tego zwyczaju są dzisiejsze znicze .
Odpowiednikiem drążonych na Halloween dyń były karaboszki - maski z drewna symbolizujące duchy , którymi dekorowano miejsca obrzędów .
Nie zapominajmy o NASZYCH RODZIMYCH TRADYCJACH !!!!
Obchody Dnia
Zadusznego zapoczątkował w chrześcijaństwie w roku 998 św. św.
Odylion,
opat z Cluny, jako przeciwwagę dla pogańskich obrządków
czczących zmarłych.
.... a teraz powracamy już do nadobnej Hildegardy .
... trudno nazwać ten wydatny organ powonienia rzymskim .... :/
... ale Hildegardy dobry nastrój nie opuszcza ...
... chętnie pozuje do zdjęcia ...
... Hildegarda pozostanie już w Dziwaczkowie :)
Jej koleżanki polecą gdzieś dalej ....
... niektóre z nich będą chciały Was zaskoczyć ....
UWAŻAJCIE !!!!
... a ja WRESZCIE znajdę czas , żeby zajrzeć na Wasze blogi ...