Osoby, które tu zaglądają :):)

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Dziwaczkowe bajdurzenie o Dziamdziaku


Kto wie, jak potoczyłyby się losy Dziamdziaka , gdyby Gorgon nie poszedł w niedzielę do Marka i spragniony nie otworzył lodówki ??
Kto wie.....

Czy Matka Natura miała jakieś szczególne plany związane z Dziamdziakiem ? 
Chyba nie. Skonstruowała go w sposób prosty :
we wnętrzu niekształtnej głowy umieściła pęcherzyk połączony rurką z jamą chłonąco-trawiącą .Gdy jama pełna była pokarmowej treści , pęcherzyk prawidłowo spełniał rolę organu sterującego zachowaniem Dziamdziaka .
Gdy jama chłonąco-trawiąca była pusta , Dziamdziak rozpaczliwie usiłował ją wypełnić pochłaniając różne produkty , niekoniecznie pokarmowe .
Miał również maleńkie, płochliwe serduszko .

Matka Natura spojrzała na swoje dzieło z niesmakiem i powiedziała :
Fuj, jaki on brzydki, chyba jestem przemęczona , powinnam odpocząć .

. i Dziamdziak poszedł w świat z etykietą „Fuj” …
Jego mały pęcherzyk nie ogarniał znaczenia tego słowa , ale instynkt podpowiadał mu, że lepiej wieść życie w ukryciu .




Pewnego dnia trafił przez otwór wentylacyjny do mieszkania Marka. Wygłodniały zobaczył niedomkniętą lodówkę.
Chciał tylko do niej zajrzeć – zajrzał, zajrzał jeszcze i jeszcze, jeszcze głębiej ( ma słaby wzrok ) i nagle....bęc ! Ktoś gwałtownie zamknął
drzwi lodówki i nieszczęsny Dziamdziak , pogrążony w ciemnościach wylądował 
całą osobą w śmietankowym budyniu .

    Wystraszył się, ale że był głodny przyswoił sobie budyń bez większych problemów . Przysnął na chwilę, obudził się i zjadł dwa pleśniowe serki, kawałek tortu i pasztetu .
oczuł się syty i pęcherzyk dziamdziakowy zarządził ewakuację .
Łatwo zarządzić, trudniej wykonać .
Piszczał Dziamdziak cieniutko i rozpaczliwie, miękkimi łapkami drapał zamknięte drzwi. Bardzo go to zmęczyło , przytulił więc rozdygotane ciałko do placka z wiśniami, nakrył się listkiem sałaty i zasnął .
Przyśniła mu się straszliwa, zimna samotność, która odsuwała od niego smakowite kąski mówiąc „ fuj ! To nie dla ciebie !” , krzywiąc przy tym swoją smutną twarz 
z obrzydzeniem .

Nagle coś go obudziło – to światło !! Czy to słońce ??
Na wszelki wypadek schował się za osełką masła .

Gorgon otworzył lodówkę w poszukiwaniu swojego ulubionego sfermentowanego soku jagodowego z dodatkiem cynamonu.
Soku nie znalazł . Zza osełki masła patrzyły na niego wielkie, wystraszone oczy .Uniosły się nieco do góry, ukazując szeroką, bezzębną paszczę .
Fiu, fiu” powiedział półgłosem Gorgon. Zdecydowanie chciał powiedzieć „Fuj”, ale powiedział co innego . Zaczął się zastanawiać kiedy „Fuj” zamieniło się w „Fiu,fiu” 
i jak to jest możliwe .
Żółte Coś poruszyło się .
Pierwszy raz widzę takie masło-pomyślał .
Jakie dziwne opakowanie...
- Marek, masz chyba bardzo nieświeże masło, zaczęło się już ruszać - krzyknął do kolegi.
Marek zajęty był oglądaniem transmisji z wyścigu stepowych żółwi . Jego faworyt przewrócił się właśnie na grzbiet i bezradnie machał łapkami. W tym dramatycznym momencie jedną z ostatnich rzeczy jaka mogła Marka 
ainteresować ,było chodzące masło w jego lodówce .

- Weź je sobie ! Możesz nawet wyjść z nim na spacer !

Żółw cały czas bezradnie machał na wszystkie strony łapkami .

- Serio ?? A nie ugryzie mnie ??

- Masło ??

Na widok wyciągniętej ręki Dziamdziak zapadł w stan odrętwienia . Tak zarządził przerażony pęcherzyk w jego głowie . Maleńkie , wystraszone serduszko chciało schować się w jamie chłonąco-trawiącej. Gdyby umiał mówić, przerażenie odjęłoby mu mowę .

Nareszcie !! Pomoc techniczna postawiła żółwia na nogi. Ale co to ??
Otępiały żółw pomylił kierunek wyścigu i zaczął podążać coraz szybciej w stronę... startu ! Marek złapał się za głowę...

-To co mam zrobić z tym czymś ?? - zapytał Gorgon

- Zabierz to sobie i nie mów nic mojej żonie, jutro wraca z urlopu . Nie może dowiedzieć się, że tak długo nie sprzątałem lodówki, że coś się
niej zalęgło .Mam nadzieje, że nie napaskudziło na mój placek
z wiśniami...

Nareszcie !!! Żółw zorientował się, że coś jest nie tak i po chwili namysłu zaczął podążać w stronę mety . Może jeszcze nie wszystko stracone ...

Gorgon odsunął osełkę masła i wyjął z lodówki zesztywniałe z zimna
i strachu żółte ciałko pokryte zaschniętym budyniem .
...i stała się rzecz bardzo dziwna .
Dziamdziak poczuł ciepło . Nie tylko zmianę temperatury zewnętrznej , to było ciepło wewnątrzdziamdziakowe , takie jak po zjedzeniu dobrze uwędzonej słoninki .Na taki specjał Dziamdziak trafił tylko raz w swoim życiu i nigdy nie zapomniał błogostanu posłoninkowego. Błogostan uśmiechnął się teraz do Dziamdziaka i utulił stworka do snu 

- To coś zasnęło – zdziwił się Gorgon .- Zabieram to do domu .

- Dobrze, dobrze, to cześć – odpowiedział Marek .

Żółw zaczął rozwijać wręcz szatańską szybkość , jeszcze tylko 200 metrów, może zakwalifikuje się do pierwszej dwudziestki...

Gorgon niósł stworka bardzo ostrożnie, a Dziamdziakowi śniły się batoniki 
z malinowym nadzieniem i śmietankowe dropsy .



- Zobacz co znalazłem – powiedział w domu do Kaśki

Kaśka obejrzała stworka, pogłaskała po brzuszku i zapytała :
- Gdzie to znalazłeś ??
- W lodówce u Marka
- Chyba dawno w niej nie sprzątał- uśmiechnęła się




Dziamdziak już się obudził ale postanowił udawać, że śpi .Pęcherzyk Dziamdziaka cały czas czekał na oczywiste „Fuj” ale... się nie doczekał .
- Wiesz,- powiedział zamyślony Gorgon – na Wszechbooku, na koncie Matki Natury jest lista „ Wybryki, czyli to, co mi w życiu nie wyszło”, może tam powinienem sprawdzić ??

- A po co ? - skrzywiła się Kaśka z niesmakiem – Chyba, że jest tam napisane czym go karmić , ale wątpię . Trzeba go wykąpać i będzie ładnie wyglądał . Jak się Naturze nie podoba, nie musi go oglądać.
Ja uważam, że jest słodki .

Pęcherzyk kazał Dziamdziakowi otworzyć chociaż jedno oko . Słodki ? Słodki jest batonik, słodka jest kostka cukru ale Dziamdziak ??
Dziamdziak jest Fuj !!

- Wykąp go, a potem dokładnie zawiń w ręcznik, a ja utrę mu marchewkę i dam trochę mielonego mięsa. Ciekawe co wybierze....- powiedziała Kaśka .

Pęcherzyk był wstrząśnięty – Dziamdziak nie jest już Fuj ??? Marchewka ? Mielone mięso ?? Dla Dziamdziaka ??

. i tak Dziamdziak znalazł dom . Nigdy przedtem nie miał domu . Mieszkał kiedyś przez dwa dni w pudełku na buty ale musiał uciekać, kiedy właścicielka pudełka włożyła do niego parę butów na wysokim obcasie . Jeden z obcasów zranił Dziamdziaka w łapkę .Teraz dostał własny koszyczek, piłeczkę do zabawy i … coś w rodzaju kuwetki .
i jeszcze jedno !! Dziamdziak dostał własne imię !!
To już nie zwykły Dziamdziak ale Pan Bąbelek !!!









Witajcie , to moje bajdurzenie z Zaświatów Internetowych :):) .
Wybaczcie dziwaczną szatę graficzną tekstu ale z nieznanych mi przyczyn tekst zaczął żyć życiem własnym
i z własnej inicjatywy podkreślił wytłuszczonym drukiem to i owo . Niestety siedząc przy bibliotecznym komputerze nie mam czasu tego poprawić :( . 
Jeśli treść spodoba się Wam , wprowadzę cykl Dziwaczkowych  Bajdurek :):)
Powtarzam swoją zaświatową mantrę - jak tylko odzyskam Internet odpowiem na Wasze komentarze :):) .
Syrenka  NAPRAWDĘ  śpiewała !!!!
Pozdrawiam Was serdecznie :):)





 

8 komentarzy:

  1. Początku nie ogarniałam, ale ważne, że koniec końców Pan Bąbelek został pokochany :-) Dziamdziak i Pan Bąbelek brzmi o niebo lepiej niż danonowy Mały Głód... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Historyjka fajna, ale bardziej rozwaliły mnie te na maksa brokatowe usta Scenki :O

    OdpowiedzUsuń
  3. o, to skoro syrenka naprawdę śpiewała to chyba już rozumiem te "zaświaty"
    a Pan Bąbelek jest oczywiście uroczym stworzonkiem, choć też jak większość
    ludzików - wypadkiem przy pracy ;) ponoć każda potwora znajdzie swego amatora,
    a Pan Bąbelek również zasługuje na ciepły domek i traktowanie (chociaż - jakby
    przeholował ze słoneczkiem może zmieniłby kolor i byłby to Pan Pomidorro?)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niezwykła historyjka okraszona fantastycznymi zdjęciami! Masz niewiarygodną fantazję! Podziwiam szczerze i pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Rewelacyjna historia, niesamowita wyobraźnia :D Zdecydowanie domagam się Dziwaczkowych Bajdurek jako stałego elementu bloga!!!!! Historię czytało się rewelacyjnie, z radością i zaciekawieniem! Ja jestem zachwycona! Pozdrawiam serdecznie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Mały, zagubiony biedul. Smutek mnie ogarnął, gdy wszyscy za nim "Fuj" wołali. Przecież niczym sobie nie zasłużył na takie traktowanie. A że jest trochę inny od tych ślicznych i mięciutkich? To nie jest wystarczający powód, żeby go dołować. Świetnie, że znalazł przytulisko!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaki cudowny Dziamdziak! Jest przesłodki a intelektem przypomina jednego z moich- Gapcia.

    OdpowiedzUsuń
  8. super historia; u mnie mieszka jeden z rodziny dziamdziakowatych, ale na szczęście jego historia nie jest tak tkliwa, dotarł do mojego domu w pudełku prosto ze sklepu i od razu przywłaszczyła go sobie Teo, został jej najukochańszą zabawką; są nierozłączni, a na imię ma Ufok :)

    OdpowiedzUsuń