Witajcie - odzywam się z Internetowych Zaświatów :):)
Przedstawiam Drew po maślanej kuracji .
Było tak :
Opaska skrywa czoło pomazane długopisem .
Inko - kuracja maślana z pewnością lalce nie zaszkodzi, spróbować zawsze można :) . Na czole Drew ślady po długopisie prawie całkowicie zniknęły - prawie, bo ... najpierw zniknęło słońce :/ . Dopiero teraz będę mogła kurację zakończyć , dzisiaj wreszcie słońce nie chowa się za chmury .
To zdjęcie dla Ewy - człapaki urody BARDZO problematycznej ale.... są :):)
Korzystanie z Internetu na tzw. wariata (tkę) bardzo mnie irytuje ale nie pozostaje mi nic innego jak traktowanie tego ponurego zdarzenia jako ćwiczenia cierpliwości . Zaczęłam nawet w akcie rozpaczy szyć korpus dla porcelanki - to będzie składak - głowa ze szklanymi kulkami zamiast oczu ( nie miałam zapasowych ), ręce od innej porcelanki , nogi skompletuję . To będzie ponury Anioł ze skrzydłami z pawich piór , bo życie bez Was On line i Internetu jest ponure ;) .
Blogowe obchody urodzinowe , które wypadały 1 czerwca przenoszę na czas bardziej przyjazny internetowo . Chciałam pokazać swoje Panie i Panów i oczywiście Pudla Teofila w sposób stonowano-jubileuszowy , a nie z tzw. przyczajki :):)
Jeszcze raz przepraszam za nieobyczajne nie odpowiadanie na komentarze :/
Kasiu każde problemy techniczne w końcu się całkowicie rozwiązują! Tutaj on line - nikt o Tobie nie zapomni :) Na pewno przygotujesz później mnóstwo ciekawych, zabawnych i udekorowanych pięknymi zdjęciami - postów! Na które czeka mnóstwo osób :) A jubileusz odłożony to nic złego, przecież i tak go uczcimy :) W ogóle - moje gratulacje!!! :))) Jak ten czas leci :)
OdpowiedzUsuńŚciskam i życzę wszystkiego dobrego, oraz szybkiego rozwiązania wszelkich technicznych zgrzytów! :(
Masło jest dobre na wszystko, a papućki są urody wielkiej!
OdpowiedzUsuńNajlepszego z okazji rocznicy!
z masłem jeszcze nie próbowałam, na razie u mnie bardzo dobrze się sprawdza pasta BHP, ale ta prawdziwa, śmierdząca, ja kupuję w składach budowlanych; w końcu została po to wynaleziona - aby czyścić PCV, winyl i plastyk ale i masło wypróbuję na pewno !!!
OdpowiedzUsuńMasełko uratowało jedną z moich Fleur, więc domyślam się, jak się cieszysz z "czystej" Drew, jest śliczna :-) Wszystkiego naj z okazji urodzin bloga, i to w Dzień Dziecka - świetny zbieg okoliczności :-)
OdpowiedzUsuńTa dziewczyna wygląda na zadumaną, mimo otwartych ust (jakby za czymś tęskniła...) Jest bardzo ładna! Plamki na czole wcale nie widać a zdjęcie w czapce - czarnobiałe jest wspaniałe! Pozdrawiam Cię serdecznie!
OdpowiedzUsuńa co to za maślana kuracja? bo ja mam jedną lalę" czymś" pomazaną i nawet wybielacz nie pomógł :(
OdpowiedzUsuńszkoda było by takiej panny nie odnowić!
OdpowiedzUsuńCudna jest... miałem ją i wydałem... żałuję :(
O to ja też muszę pomyśleć o maślanej kuracji dla kilku lal. U mnie ze słoneczkiem ostatnio nie najlepiej (właśnie leje).
OdpowiedzUsuńMoże jednak pogoda się odmieni. Człapaki urocze.
Zmęczona życiem pięćdziesięciolatka przed trzydziestką, alkoholiczka z szarą cerą, matka trójki dzieci mieszkająca w kontenerze... - a przynajmniej taką ją widzę. Ma swój urok, efekt masłowy imponujący, chyba też uszyję sobie takie kapciochy, ale sama lalka dla mnie na nie.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się tam :)
OdpowiedzUsuń100 lat już teraz!
OdpowiedzUsuńhmm... chyba jednak zaryzykuję... fajnie, że tej niuni się udało :D
OdpowiedzUsuńCzłapaki pocieszne są - bardzo podobne do moich rozczłapanych ulubionych skarpetokapci:)
OdpowiedzUsuńCieszę się z Twojego znaku życia i powrotu z zaświatów:)
wow nie ma śladu nawet!!! :) Cudna jest !!! Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńha, jak już się zdecydowałam - słoneczko było wszędzie, tylko nie w stolicy :(((
OdpowiedzUsuń(dobrze, że chociaż ma latorośl nad morzem ciut się uprażyła...) a jak już Miriam
pojechała z nami na łono przyrody ku słońcu - okazało się, że ani ja ani babcia
w masełko się nie zaopatrzyła - na otarcie łez została tylko moc fotek... ale już
przełamałam moją wrodzoną nieśmiałość wobec jakże nowatorskich metod :D
Ładna jest :))
OdpowiedzUsuń