Dostałam w prezencie laleczkę wydartą z zębów grizzly .
Jasmina Simba chciała być Indianką . Niestety proces " indianizacji " niefortunnie rozpoczęła od spotkania
z dwunożnym grizzly .
Ten miś jest słodki :)
Dwunożne grizzly stara się zrobić dobre wrażenie .
Nie dajcie się na to nabrać . Oto jego prawdziwe oblicze . Scen filcowania i obcinania lalkom włosów oraz ogryzania im kończyn nie umieściłam - były zbyt drastyczne ... :(
Oto rezultaty działalności małoletniego grizzly :
Poszczególne skołtunione pasma były jeszcze poprzeplatane ze sobą w bardzo zmyślny sposób .
Po umyciu i rozczesaniu włosy rozłożyły się wachlarzowato
Przyznam, że nawet moje oprzyrządowanie fryzjerskie do zadań specjalnych ( używane niegdyś do rozczesywania perskiego kota przed wystawą ) miało trudne zadanie :/
.... ale chyba się udało :)
Wiem, nie wykazałam się specjalnym polotem w dobraniu fryzury ale włosy rozpuszczone być nie mogą
bo przypominają rozłożony spadochron :(
Moje Indianki po przejściach z wielkim zadowoleniem powitały nową towarzyszkę :)
Koń z lewej strony to wytwór indyjski , kupiony niegdyś dla Action Man' ów . Brał udział w kilku misjach
i od tego momentu zaczął być zarozumiały . Do dzisiejszego dnia zanudza wszystkich wspomnieniami
wojennymi - podobno zamierza wydać pamiętniki . Pozostałe koniki były chyba użytkowane przez Barbie .
Założyłam sobie blog "Poletko" , który miał służyć do grzebania w ustawieniach bloggera .
Wydawało mi się, że zrobiłam to dyskretnie i w ukryciu ale zauważyłam , że kilka osób
było zainteresowanych wejściem TUTAJ . Żeby nie drażnić bliźnich bezproduktywnym klikaniem
upubliczniłam swoje wypociny , będę sadzić na Poletku różne gify i obrazki wygrzebane w sieci .
Zasadniczo nie są potrzebne ale ... lubię je mieć pod ręką :) . Jeśli macie ochotę z nich skorzystać -
zapraszam :)
O paskudne grizzly! Dobrze, że ją uratowałaś. Indiańskie plemię się rozrasta. Czas wyprodukować wigwamy.
OdpowiedzUsuńPaskudne i zębate :) . Tak, nadchodzi ten moment..... :/
UsuńUwielbiam Jasminy.
OdpowiedzUsuńPS. Natchnęłaś mnie do wypróbowania kociej szczotki na barbich kołtunach.
Mają taki lekko ironiczny uśmiech :)
UsuńSprawdza mi się ten fryzjerski niezbędnik - druciana szczotka i metalowy grzebień :)
taką strzechę trzeba wiele wiele razy parzyć w wodzie i pod zimną i od nowa ale w sumie to nie ma po co bo bardzo jej pasują te warkoczyki
OdpowiedzUsuńnaprawde bardzo ładna gromadka i te koniki
jak starsza siostra zostawia byle gdzie zabawki to taki "mis" czasem złapie i ...potem jest płaczu ...
i mała właścicielka ponosi konsekwencje zaniedbania a mały mis ma minie
"nic nie rozumiem, dlaczego mi zabierają, fajnie sie gryzło, oddajcie"i tez w ryk
Dzięki za poradę wykorzystam ją - mam jeszcze kilka egzemplarzy Barbie krytych strzechą :/
UsuńTo prawda , małe misie i małe szczeniaczki lubią czasami wziąć coś na ząb....
Cóż mogę rzec... Genialne stylizacje, świetne konie, zdjęcia super!!!
OdpowiedzUsuń.... Ooooo..... bardzo dziękuję :):)
UsuńKtoś zadał sobie mnóstwo trudu, aby tak zmasakrować jej ciałko. Zrobłlaś jednak z niej piękność, wspaniale ubraną i w kapitalnej scenerii. Konie są super! Podziwiam też Twoją cierpliwość do rozczesywania skołtunionych włosów. Właśnie dzisiaj robiłam to samo z moim nowym nabytkiem. Chylę czoło, zdjęcia świetne!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za tyle miłych słów :)
UsuńRozczesywanie skołtunionych włosów ćwiczyłam na perskich kotach mojej Mamy :).Lalki na szczęście nie gryzą i nie drapią :):)
wszystkie trzy są świetne !!!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :):)
UsuńCzęsto jestem świadkiem jak dziewczynki trzymają swoje,czasami bardzo drogie lalki w ustach i ząbkami nagryzają im kończyny.Potem tak wyglądają lalki .co do rozczesywania włosów to znam ten ból .Każdą kupioną lalkę niezależnie w jakim jest stanie ,myję i czeszę .Jeśli włoski są bardzo zniszczone po prostu zmieniam peruczkę ,ale to zdaje egzamin tylko w lalkach porcelanowych.Piękne są te Twoje dzikuski .Fotki jak zawsze udane.
OdpowiedzUsuńNiestety , gryzoni jest chyba coraz więcej :( .
UsuńBardzo dziękuję i ... czekam na zdjęcia Twoich Barbie:):)
Fakt! - zdjęcia świetne :)
OdpowiedzUsuńStadnina "rozrasta" się ;-)
a i szczep mnoży się w kobiety, zacznie brakować indiańca-mena - hihi...
Podziwiam Cię za wytrwałość :)
Pozdrawiam poświątecznie :)
Dziękuję, dziękuję :):) Indiańca już brakuje , chyba ubiorę odpowiednio ciemnowłosego Kena :)
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
ach te mustangi, rumaki, ach te indianinki... nigdy nie byłam pod wrażeniem urodowym takiej Jasminy - ale ta wersja stanowczo do mnie przemawia - warkocze to strzał w dziesiątkę... jeśli można - wykorzystam i ten fryz do sesji "pocahontas" mej latorośli... nawet i te fioletowe wargi jakoś złagodniały - albo to ja wymiękam gapiąc się na cudne śniade lica... tak po prostu...
OdpowiedzUsuńJest mi bardzo miło , że tak spodobały Ci się warkoczyki mojej nowej Indianki :):)
Usuń