Osoby, które tu zaglądają :):)

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Uratowana z zębów grizzly , czyli kolejna Indianka


Dostałam w prezencie laleczkę wydartą z zębów grizzly .


Jasmina Simba chciała być Indianką . Niestety proces " indianizacji " niefortunnie rozpoczęła od spotkania
z dwunożnym grizzly .


                                                                   Ten miś jest słodki  :)


                                              Dwunożne grizzly stara się zrobić   dobre wrażenie .


Nie dajcie się na to nabrać . Oto jego prawdziwe oblicze . Scen filcowania i obcinania lalkom włosów oraz ogryzania im kończyn nie umieściłam - były zbyt drastyczne ... :(
Oto rezultaty działalności małoletniego grizzly :







Poszczególne skołtunione pasma były jeszcze poprzeplatane ze sobą w bardzo zmyślny sposób .



Po umyciu i rozczesaniu  włosy rozłożyły się wachlarzowato



Przyznam, że nawet moje oprzyrządowanie fryzjerskie do zadań specjalnych ( używane niegdyś do rozczesywania  perskiego kota przed wystawą ) miało trudne zadanie :/

.... ale chyba się udało :)


Wiem, nie wykazałam się specjalnym polotem w dobraniu fryzury ale włosy rozpuszczone być nie mogą 
bo przypominają rozłożony spadochron :( 

Moje Indianki po przejściach z wielkim zadowoleniem powitały nową towarzyszkę :)




Koń z lewej strony to wytwór indyjski , kupiony niegdyś dla Action Man' ów . Brał udział w kilku misjach
i od tego momentu zaczął być zarozumiały . Do dzisiejszego dnia  zanudza wszystkich wspomnieniami
wojennymi - podobno zamierza wydać pamiętniki . Pozostałe koniki były chyba użytkowane przez Barbie .








Założyłam sobie blog "Poletko" , który miał służyć do grzebania w ustawieniach bloggera .
Wydawało mi się, że zrobiłam to dyskretnie i w ukryciu ale zauważyłam , że kilka osób
było zainteresowanych wejściem   TUTAJ  . Żeby nie drażnić bliźnich bezproduktywnym klikaniem
upubliczniłam swoje wypociny , będę sadzić na Poletku różne gify i  obrazki wygrzebane w sieci .
Zasadniczo nie są potrzebne ale ... lubię je mieć pod ręką :) . Jeśli macie ochotę z nich skorzystać -
zapraszam :)



18 komentarzy:

  1. O paskudne grizzly! Dobrze, że ją uratowałaś. Indiańskie plemię się rozrasta. Czas wyprodukować wigwamy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Jasminy.
    PS. Natchnęłaś mnie do wypróbowania kociej szczotki na barbich kołtunach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mają taki lekko ironiczny uśmiech :)
      Sprawdza mi się ten fryzjerski niezbędnik - druciana szczotka i metalowy grzebień :)

      Usuń
  3. taką strzechę trzeba wiele wiele razy parzyć w wodzie i pod zimną i od nowa ale w sumie to nie ma po co bo bardzo jej pasują te warkoczyki
    naprawde bardzo ładna gromadka i te koniki

    jak starsza siostra zostawia byle gdzie zabawki to taki "mis" czasem złapie i ...potem jest płaczu ...
    i mała właścicielka ponosi konsekwencje zaniedbania a mały mis ma minie
    "nic nie rozumiem, dlaczego mi zabierają, fajnie sie gryzło, oddajcie"i tez w ryk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za poradę wykorzystam ją - mam jeszcze kilka egzemplarzy Barbie krytych strzechą :/
      To prawda , małe misie i małe szczeniaczki lubią czasami wziąć coś na ząb....

      Usuń
  4. Cóż mogę rzec... Genialne stylizacje, świetne konie, zdjęcia super!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ktoś zadał sobie mnóstwo trudu, aby tak zmasakrować jej ciałko. Zrobłlaś jednak z niej piękność, wspaniale ubraną i w kapitalnej scenerii. Konie są super! Podziwiam też Twoją cierpliwość do rozczesywania skołtunionych włosów. Właśnie dzisiaj robiłam to samo z moim nowym nabytkiem. Chylę czoło, zdjęcia świetne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za tyle miłych słów :)
      Rozczesywanie skołtunionych włosów ćwiczyłam na perskich kotach mojej Mamy :).Lalki na szczęście nie gryzą i nie drapią :):)

      Usuń
  6. wszystkie trzy są świetne !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Często jestem świadkiem jak dziewczynki trzymają swoje,czasami bardzo drogie lalki w ustach i ząbkami nagryzają im kończyny.Potem tak wyglądają lalki .co do rozczesywania włosów to znam ten ból .Każdą kupioną lalkę niezależnie w jakim jest stanie ,myję i czeszę .Jeśli włoski są bardzo zniszczone po prostu zmieniam peruczkę ,ale to zdaje egzamin tylko w lalkach porcelanowych.Piękne są te Twoje dzikuski .Fotki jak zawsze udane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety , gryzoni jest chyba coraz więcej :( .
      Bardzo dziękuję i ... czekam na zdjęcia Twoich Barbie:):)

      Usuń
  8. Fakt! - zdjęcia świetne :)
    Stadnina "rozrasta" się ;-)
    a i szczep mnoży się w kobiety, zacznie brakować indiańca-mena - hihi...
    Podziwiam Cię za wytrwałość :)
    Pozdrawiam poświątecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję :):) Indiańca już brakuje , chyba ubiorę odpowiednio ciemnowłosego Kena :)
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  9. ach te mustangi, rumaki, ach te indianinki... nigdy nie byłam pod wrażeniem urodowym takiej Jasminy - ale ta wersja stanowczo do mnie przemawia - warkocze to strzał w dziesiątkę... jeśli można - wykorzystam i ten fryz do sesji "pocahontas" mej latorośli... nawet i te fioletowe wargi jakoś złagodniały - albo to ja wymiękam gapiąc się na cudne śniade lica... tak po prostu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest mi bardzo miło , że tak spodobały Ci się warkoczyki mojej nowej Indianki :):)

      Usuń