Osoby, które tu zaglądają :):)

sobota, 11 kwietnia 2015

... a mnie najbardziej pasuje jak nie pasuje , czyli Adela Psinka, pierwsza hipsterka w Dziwaczkowie


Adela Psinka jest  daleką  kuzynką Psinki z Szydełeczkowa . Postanowiła zamieszkać z nami ,
z czego wszyscy się bardzo cieszymy .



HIPSTER - przedstawiciel współczesnej subkultury, której wyznacznikiem jest deklarowana
niezależność wobec głównego nurtu kultury masowej . Hipsterzy silnie podkreślają swój wizerunek
przez wyrazisty strój i nieszablonowe zainteresowania . Cenią niezależność myślenia , 
zajmowanie się twórczością artystyczną i zainteresowanie niszowymi formami kultury .





Hipsterzy są asystemowymi mieszkańcami wielkich miast , którzy nabierają dystansu do otaczającej
ich rzeczywistości i ujmują w ironiczny nawias .Krytykują nieoryginalność , a więc rozwiązania 
proponowane przez kulturę głównego nurtu .





Amerykański poeta, aktor i scenarzysta Allen Ginsberg mówi że hipster to " bardzo rimbaudowski
typ ,sam nic nie tworzy , nie pisze, tak naprawdę to nie wie za dużo o literaturze poza tym ,
co wyczyta w niezależnych magazynach, ale o tym z kolei wie wszystko "











Adela jest uroczym klonikiem Pinkie Cooper MGA . 




Post postanowiłam uzupełnić ulotną sztuką uliczną . Zdjęcia robiłam kilka lat temu w różnych
miejscach Warszawy . Większości z tych graffiti już nie ma ...





Bez wątpienia Adela Psinka jest bardzo miłą osóbką :)





Wystawy sklepowe - o ile mi się podobają  - również zaliczam do ulotnej sztuki ulicznej :)


Być może uda mi się namówić kiedyś Adelę na nałożenie sukienki , być może.... :):)

Króciutkie informacje na temat  hipsterowania Psinkowego pochodzą z Wikipedii :)















30 komentarzy:

  1. świetnie te warszawskie ulicznice się spisały, wydobywając
    wdzięk i niezależność Adeli - kolorowe dredy to niejako znak
    firmowy tej hipserki, która więcej rozumie z kolorowych gazet,
    niż było w zamysłach wydawców ;D
    a sukienka - no cóż, może do legginsów lub dzwonów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Marzy mi się sesja terenowa na tle graffiti z Adelą i Flavaskami :)

      Usuń
    2. ha, zatem Rondo Tybetu, Rondo przy Stadionie Legii
      ale i przy ul.Górczewskiej choćby warte odwiedzenia!
      może majem nam się uda uskutecznić uliczną sesję...

      Usuń
  2. Fajny post, z przyjemnością zobaczyłem te kolorowe fotki, coś innego i fajnego :) A mordka psinki słodka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę , ponieważ postanowiłam niektóre posty ilustrować również zdjęciami nielalkowymi :):)

      Usuń
  3. Witać że ta lalka jest bardzo wyjątkowa. Ta jej psia mordka jest po prostu urocza.
    Bardzo podobają mi się te jej ubranka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. swietne zdjecia!!! A psinka wymiata !!! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widać, że ma duszę artystki a poza tym słodką buzię!
    Graffiti jest fantastyczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to istotka niezależna i zbuntowana :):)
      Jestem pełna podziwu dla twórców tych graffiti , to naprawdę artyści :)

      Usuń
  6. Adela jest super psinką - dziewczynką :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale super czapa!!! Pozwolisz, że ściągnę bezczelnie pomysł dla mojego skrzatołyska, co łysiną błyska?

    P.S. Są już 4 chętne do nawiedzenia Warszawy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście !! Niech nosi dumnie superczapę !!! :):)
      Bardzo nam miło będzie Was zobaczyć :) Zapraszamy !!!

      Usuń
  8. No to mnie zaskoczyłaś. Myślałam, że lalkowych hipsterek masz już ze dwa tuziny - wszak wyrazistości i oryginalności mieszkańcom Dziwaczkowa nie brakuje :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :):) Bo to jedyna hipsterka zdeklarowana . Czasami coś robisz, ubierasz się na swój ulubiony sposób i pewnego dnia
      z wielkim zdziwieniem dowiadujesz się, że TO ma jakąś nazwę ... To dopiero niespodzianka !!! :):)

      Usuń
  9. Adela wymiata szczególnie w tej scenerii :)
    Świetne zdjęcia super miejsc. Jak ludzka wyobraźnia i kreatywność może zmienić nic ciekawego w godnego uwagi. Bardzo mi się podobają te osobliwe graffiti :)))
    Pozdrawiam cieplutko :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że graffiti może ozdobić najpaskudniejsze miejsce :):)
      Pozdrawiam bardzo serdecznie :):):):)

      Usuń
  10. Też dokumentowałam kiedyś sztukę uliczną i włączałam weń wystawy!!! :-) I te bardzo sezonowe i te jakby zatrzymane w czasie, nieruchome od lat z wyblakłym, przykurzonym towarem - coś w rodzaju niezamierzonej antyreklamy. Gdy myślę o tym wszystkim, żałuję warszawskich inspiracji. W Legionowie nie znajdziesz takich rzeczy.
    Te psinki mnie zachwycają - zarówno oryginalne, jak i kloniki. Muszę sobie jakąś sprawić.
    PS. Koty - cienie znikające w otchłani śmietnika - jak z moich snów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... tych starych witryn jest coraz mniej niestety.... znikają stare maszyny do szycia , zakurzone zegary , kiczowate twarze manekinów fryzjerskich ... To cienie kotów z Ząbkowskiej :):)

      Usuń
  11. W dzisiejszych czasach coraz trudniej jest być prawdziwym hipsterem, bo stało się to modne, a bycie modnym oznacza nie bycie hipsterem czyli jeśli ktoś jest hipsterem to znaczy, że nim nie jest:D Przepiękne zdjęcia! Tyle jeszcze w tej Warszawie jest do odkrycia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Podobno najbardziej "rasowy" hipster nie zdaje sobie sprawy z tego, że nim jest :):)

      Usuń
  12. Zawsze się kierowałam tym, że w Graffiti (jak nazwa wskazuje), umieszcza się napisy. Więc malunki to chyba murale. Mniejsza z tym, takie prace zawsze powalają pomysłem oryginalnością i jakością wykonania. Szkoda tylko, że każdy może podejść i to zniszczyć, bo przecież też się uważa za artystę i swoistego mistrza kaligrafowania skrótów "hwdp"...
    Kloniki zdobywają u mnie coraz większą sympatię. Do tej pory "firmowe" równało się z lepszą jakością materiałów i solidniejszym wykonaniem... Ale Mattel ostatnio zbyt mocno zaufał takiemu przekonaniu wśród swoich klientów i zaczął kombinować, aż robi się przykro. Nie poczuwam się do lojalności wobec kogoś, kto próbuje mnie oszukać, więc nie mam wyrzutów, że zaczynam sięgać po podróbki. Po nich przynajmniej widać, jaką jakość się bierze.
    A psinka śliczna, chociaż to ciałko pewnie nie jest dla niej najlepsze... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta nazwa wchłonęła chyba wszystkie formy tzw. elementów wizualnych umieszczanych na murach i płotach :):) , łącznie z napisami informującymi o pejoratywnych opiniach dotyczących dzielnicowego :)
      Masz całkowitą rację , niestety nastały czasy , kiedy "firmowe" nie gwarantuje najwyższej jakości :/ Ostatnio widziałam przedziwny twór monsterkopodobny : miał oczywiście patykowate niby nóżki ale zrobiony był z bardzo miękkiej , miejscami półprzeźroczystej gumy . Przez chwilę zastanawiałam się , co by było, gdyby taką nogę wypełnić szczelnie kolorowymi koralikami ale paszcza stwora była wizualnie zniechęcająca nawet mnie :) , więc musiało to być wyjątkowe paskudztwo :)

      Usuń
  13. Ale fajnie! Ja też fotografuję graffiti i zawsze żałuję, jak niknie... Psia-psiólka jest super, nie pomyślałabym w pierwszej chwili, że to klonik... A z MGA ma także wspólną, prócz psiowości, jeśli dobrze widzę, bluzeczkę (genialne AB/CD ;-)) od Lexy More2Me... Podoba mi się ten look!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo :):) .
      Niknie nie tylko graffiti ale znikają także stare domy - trzeba się śpieszyć z utrwaleniem ich na zdjęciach ... :/

      Usuń
  14. Też mam trochę zdjęć krakowskiego graffiti łącznie z tym, którego już nie ma. Kiedyś poświęce sztuce ulicy post na podróżniczym blogu ...

    OdpowiedzUsuń