Nigdy nie mów "nigdy" - czyli kolejna Stefka :/
Stwierdzam z niejakim zażenowaniem, że brak mi kręgosłupa ideologicznego :/ .
Stefki jakie są już wiem - mam dwie starszomoldkowe i kilka nowych . Obiecałam sobie, że stefkowe szeregi uzupełnię tylko Stefą ciemnowłosą i lekko zrobiło mi się na sercu , w które wkradła się stefkoobojętność .
Wracając z targowiska postanowiłam pogrzebać trochę w poszukiwaniu butów dla lalek w kartonie "wszystko po 50gr " . To taki śmietniczek , głównie z fragmentami czegoś, co kiedyś było tandetnymi zabawkami ale to rupiecie raczej "nowej daty" .
Butów niestety nie znalazłam - ani jednego !!! :( , natomiast natknęłam się na truchełko Steffi Love .
Truchełko ma śniadą karnację , więc postanowiłam je zabrać z myślą "może znajdę śniadą głowę ... kiedyś....gdzieś... "
Truchełko nie posiada fragmentu narządu powonienia :/
Włosy jak widać - łeb twardy . Zrobiłam próbno-doświadczalny reroot miękkogłowemu klonikowi
i wyszło to koszmarnie . Włosy były za sztywne do małej głowy , ukorzeniłam ich tyle , jakbym chciała posadzić gęsty żywopłot i w środku głowy zabrakło miejsca :/ .
W wypadku Stefki zniechęcił mnie dodatkowo wąski dostęp do wnętrza głowy i twardy czerep .
Wyszorowałam jednak Stefanię całościowo i ... zrobiło mi się jej żal . Zaczęłam skalpelem majstrować przy okaleczonym nosie . Przypomniałam sobie o kilku dredowych kosmykach z wełny i umocowałam je na
głowie biedaczki myśląc, że gorzej już i tak raczej być nie może .
Wyszło coś takiego . Wiem - fryzura wyglada jakbym zrobiła włosy z pozostałości cepeliowskiego koszyka ewentualnie chodnika :/ . Dredy są bardzo fajne ( dzięki Ci Taszeńko za nie :) ) ale pasują do większej głowy . Jak tylko znajdę coś odpowiedniego , zmienię perukę . Mój syn obiecał zająć się stefkowym noskiem , żeby nie przypominał nosa przyklejonego do szyby .
To niestety jest ulubiona pozycja Stefki , wygimnastykowanej do przesady . Składa się w zasadzie samoistnie :/ .Trzeba będzie jeszcze ją nieco usztywnić ...
A miałam wygrzebać jakieś buty.....
Stefka z lewej strony nie cierpi już na byczokarczność - odważyłam się , pociagnęłam za głowę
i jest już dobrze :) . Jednak lubię je wszystkie :)
Włosy wyszły Ci Fantastycznie :)))
OdpowiedzUsuńNo nie wiem... nie jestem przekonana ale dziękuję :):)
UsuńBardzo ładna ta plażowa Stefka! ja bym jej wszyła ciemne włosy- świetnie by wyglądała. W zasadzie to mało widać uszkodzenie noska. W Kreatywnym Sklepie internetowym są świetne włosy dla lalek- niestety mają tylko kolor popielatego blondu. Za to są miękkie i się rewelacyjnie wszywają
OdpowiedzUsuńTak ! Będę polowała na czarne włosy odpowiedniej miękkości :)
UsuńNie mam ani jednej Steffki. Nigdy nie zachwycały mnie urodą :) Wiem, że niekoniecznie powinnam na to patrzeć, ale takie są wady estetki :)
OdpowiedzUsuńPoczątkowo stare pyszczki Stefek nie podobały mi się ale- jako że jestem dziwaczką - chciałam mieć chociaż jedną . Teraz, im dłużej na nie patrzę , tym bardziej doceniam ich urok :). Urok nie zawsze powiązany jest z urodą .:)
UsuńLubię te Stefki ze starszym moldem.
OdpowiedzUsuńJa już też :)- w którym roku pojawiły się nowe pyszczki ??
UsuńMoże by jej tak oszlifować nochalek? Bratzy mają takie maciupkie noski i wcale sie nie sakrżą :)
OdpowiedzUsuńChyba tak zrobię :)
UsuńTrudno przejść obojętnie koło laleczki gdy kosztuje ona tak niewiele :)
OdpowiedzUsuńCzasami sobie myślę, że dobrze, że mam pecha w ciuchlandach... wiem, że miałabym duże problemy z samokontrolą hihi :)
No właśnie... muszę zacząć nad sobą pracować :/
OdpowiedzUsuńAch jak ja to dobrze znam... nie, nie, nic nie kupię bo mam za dużo...yhhhy taa jasne... :)
OdpowiedzUsuń